Zrób (sobie) przerwę - czyli jak się (nie) bawić z psem

Pewnie myślisz, że ten post jest zbędny. Przecież nie ma nic łatwiejszego niż zabawa z psem. A czy wiesz, że zabawa może skrzywdzić? Bawiąc się niewłaściwie możesz doprowadzić swojego psa do fiksacji, frustracji, depresji, a nawet agresji!

Zabawa z psem wcale nie jest taka łatwa jak nam się wydaje. Jestem stałą bywalczynią łączki dla psów i niestety miałam okazję wielokrotnie obserwować jak wiele błędów popełniają ludzie. Co ciekawe bardzo często psy pokazują im, że zabawa jest źle prowadzona. Osiągają niestety tylko taki skutek, że ludzie coraz bardziej forsują złe zachowania. Biedne psy. Nie potrafią mówić. Jakby umiały, to najczęściej mówiłyby:
"Serio? W to się bawimy?"
 albo
"Stary, zrób przerwę!"


Ale zacznijmy od początku. Psy, tak jak dzieci, poprzez zabawę uczą się wielu rzeczy. I tak samo jak dzieciom nie pozwalamy na niektóre zabawy (np. na spędzanie całego dnia przy komputerze, lub wyjścia do dyskotek i klubów dla dorosłych w wieku 12 lat), tak i psom nie powinno się pozwalać na wszystkie zabawy, jakie im, czy Tobie przyjdą do głowy. Nie wierzysz?

Oto przykłady niewłaściwych zabaw, które źle się kończą:

I. Zabawa z "BIERZ GO" 
Taki obrazek: pan idzie chodnikiem z dużym psem na smyczy (tak, niestety nigdy nie widziałam, żeby coś takiego zrobiła kobieta. To zawsze jest facet!). Pies widzi ulicznego kota, który schronił się na murku. Po chwili dostrzega go również pan. I co się dzieje? Pan robi kilka szybszych kroków w stronę kota, jakby na niego ruszał i szepcze"BIERZ GO!" podjudzając psa do ataku. Pies rusza na kota, a wtedy pan ze śmiechem ściąga smycz. Ten pan zapewne uważa, że nic się nie stało: miał psa na smyczy więc nie było zagrożenia. Ale stało się:

 - Pan zrobił z siebie idiotę w oczach psa - najpierw zachęcił do zabicia kota, a potem się rozmyślił. Taki chwiejny osobnik nie powinien rządzić stadem. Są duże szanse, że kolejnym razem, już bez smyczy i być może w całkiem innej sytuacji pies nie posłucha. Może to być np. komenda "NIE!" kiedy pies zechce wtargnąć na ruchliwą jezdnię.
 - A kiedy ten pies spotka kota  i nie będzie na smyczy...? Co się stanie? Jak myślisz?

Ta zabawa niestety ma wiele odmian - i wszystkie równie złe. Widziałam "BIERZ GO" ze wskazaniem na wiewiórkę, innego psa (zawsze mniejszego), a kilka razy nawet ze wskazaniem na dzieci na placu zabaw. Bardzo śmieszne... A potem się dziwimy, że pies nagle zaczął być agresywny do innych psów i coś ma do Yorków. Albo źle reaguje na dzieci...

Jeśli chodzi o ten rodzaj zabawy, to nie uznaję tu żadnych kompromisów. O ile Twój pies nie jest pracownikiem służb mundurowych, lub o ile nie odbywacie zaawansowanego kursu obrony z udziałem pozoranta, to "BIERZ GO" wywal ze swojego słownika. Ta komenda jest przyzwoleniem na agresję i jest tylko jedna sytuacja kiedy możesz ją wydać: zagrożenie Twojego życia.

II. Ekscytujące zabawy, kiedy pies powinien się wyciszyć 
Bardzo możliwe, że znasz to z własnego doświadczenia: wychodzisz do pracy a pies ma zostać na długo sam. Zdarzyło się, że zdemolował Ci dom, albo pogryzł kapcie, więc przed pracą decydujesz się zapewnić mu chwilę męczącej zabawy. Szarpiecie wspólnie szarpak, albo idziecie pobiegać, albo rzucacie piłeczką. Po 15-30 minutach jesteś już zmęczony, więc kończysz zabawę, możliwe, że wydajesz jeszcze komendę "kocyk", zabierasz klucze/kluczyki/telefon/portfel i wychodzisz do pracy. A pies? Pies to drapieżnik. 15-30 minut biegania za piłką go nie zmęczyło. Nakręcił się zabawą i chciałby jeszcze. Rozochocił się, rozszalał i nagle został sam w pustym domu. Co więc zrobi? Musi jakoś spuścić z siebie napięcie. Ma na to dwa sposoby, oba złe dla Ciebie.
 - Albo wyładuje energię poprzez szaleństwo i zabawę - wtedy spodziewaj się rozszarpanych gazet, rozwleczonych ubrań, wybuchających poduszek, a nawet eksplozji sofy lub tapet na ścianach.
- Albo wybierze zabawę uspokajającą. Super? Nie do końca. Bo dla psa, najbardziej uspokajające jest powolne, długotrwałe żucie! A wtedy żegnajcie najlepsze szpilki, pilot od telewizora, noga od stołu czy drzwi wejściowe...

Jeśli chcesz zapewnić psu trochę ruchu przed wyjściem do pracy to pamiętaj: aby psa zmęczyć potrzeba minimum godziny (czyli 60 minut) intensywnego wysiłku. Żeby go zaś potem wyciszyć potrzebna jest często druga godzina spokoju i zabaw wyciszających: jedzenia, żucia i lizania gryzaków (polecam kong i naturalne gryzaki takie jak świńskie uszy), wspólnego leżakowania. Czyli z domu możesz wyjść dopiero dwie godziny później. A skracanie jednej czy drugiej fazy to proszenie się o problemy i fundowanie psu świetnych warunków do rozwinięcia LĘKU SEPARACYJNEGO!

III. Zabawy w "niewłaściwym" towarzystwie
Nic tak nie buduje relacji jak zabawa. Problem w tym, że pies buduje relacje z tym z kim się bawi, a nie z tym kto się temu przygląda. Jeśli masz kilka psów to zapewne bawią się one głównie ze sobą. Czasem Ty dołączasz i bawisz się na raz ze wszystkimi (rzucasz patyk i wszystkie biegną). Jeśli tak robisz to możliwe, że zauważyłeś, że psy bardziej się liczą ze zdaniem pozostałych członków sfory niż z Twoim. Psy, dzięki codziennym zabawom, zbudowały ze sobą silną więź. Ciebie potrzebują tylko do nałożenia karmy do miski. Nie licz więc na posłuszeństwo kiedy zechcesz wydać jakaś komendę. Nie licz na zapał w zabawie z Tobą. Szybko przerodzi się ona w zabawę między psami.
Podobnie, jeśli pies zawsze bawi się sam. Przez długi czas, będzie próbował namówić Cię do wspólnie zabawy, ale kiedyś zrezygnuje. Zrozumie, że mimo, że ze sobą mieszkacie, niewiele was łączy a Ty nie chcesz dzielić z nim szczęśliwych chwil. Zaczniesz obserwować, że w domu jest stłumiony i zrezygnowany, a na spacerach zajęty sobą (np. węszeniem czy obserwacją) i głuchy na Twoje polecenia. Wierz mi, miałam dom tymczasowy i większość psów, które do mnie trafiały nie umiała się bawić z człowiekiem. Kiedy zachęcałam je do zabaw, nie wiedziały o co mi chodzi. A wiele z tych psów nie było z łańcucha. Te psy świetnie sobie radziły na psiej łączce, interakcje z innymi czworonogami miały opanowaną na piętkę z plusem, ale gonienie się z człowiekiem, wspólne bieganie za piłką, szarpak, siłowanie czy zabawa w chowanego były dla nich nie do pomyślenia. Z wyjątkiem Boni (tak, tej która u nas została), wszystkie psy musieliśmy uczyć zabawy z człowiekiem. Wszystkie...! Taka smutna polska prawda...

Jeśli masz więcej niż jednego psa powinieneś zapewnić każdemu z czworonogów chwile zabawy 1:1 z Tobą, tylko we dwoje. Te zabawy powinny być tak samo częste jak zabawy w całej grupie. Inaczej psy stworzą relacje ze sobą, a nie z Tobą. A wtedy zapomnij o przywołaniu, komendach itp. Kiedy będą razem przestaniesz dla nich istnieć. 
A jeśli masz już jednego psa i teraz bierzesz do domu szczeniaka, to jest podwójnie ważne. Jeśli nie zapewnisz odpowiedniej ilości czasu starszemu psu, który miał Cię dotąd tylko dla siebie, poczuje się sfrustrowany i odtrącony. Jeśli nie zapewnisz dużej ilości czasu szczeniakowi, w naturalny sposób będzie szanował bardziej starszego psa niż Ciebie. Ja popełniłam ten błąd z Baltusiem i długo nie mogłam go naprawić. Do tej pory często kiedy proszę o coś Balto, to on najpierw patrzy co zrobi Boni. Masę czasu spędziłam aby zbudować z nim relację silniejszą niż tą którą zbudowała z nim moja mądra i dostojna suczka. Która nigdy nie migała się od zabawy ze szczenięciem, nawet jak był bardzo upierdliwy. I to ona jest dla niego wyrocznią. A ja? Ja muszę ciężko pracować na taki efekt:



IV. Zabawy powodujące wzmocnienie, tam gdzie chcielibyśmy wygasić dane zachowanie
Pisałam o tym szerzej w poście: Wzmocnienie - czyli jak nauczyć psa (nie)grzeczności. Jeśli nie czytałeś, to koniecznie tam zajrzyj. Bez zrozumienia mechanizmów wzmocnienia i wygaszenia, żadne szkolenie się nie uda. A teraz przykład: pies ucieka z Twoim klapkiem, a Ty za nim gonisz. On nie wie, że to co robicie to nie jest zabawa. Więc nawet jeśli tym razem zdołasz go dorwać i odebrać swoje obuwie, i nawet jeśli go solidnie zbesztasz, bądź pewnym, że jeszcze tego samego dnia porwie coś, na czym Ci zależy fundując sobie i Tobie zabawę na którą nie masz ochoty.

Aby pozbyć się niewłaściwego zachowania należy je wygasić. Jak to zrobić - o tym jest cały, wspomniany wyżej post, do którego serdecznie Cię zapraszam.


A na filmie sytuacja podobna do tej wspomnianej. W tym przypadku nie zależało mi tak bardzo, żeby wygasić zachowanie Balto. W końcu to jego misio, więc jak chce, może mu urwać głowę. Śmiem twierdzić, że od tego są misie. Ale też nie chciałam za bardzo wzmacniać chęci ucieczki z przedmiotem w pysku. Dlatego nagrywając starałam się nie tryskać przesadnym entuzjazmem, uczestnicząc w tej zabawie. A ponieważ już samo nagrywanie jest uczestnictwem i stanowi wzmocnienie, to nie udawałam też, że nic się nie dzieje. Ale z całą siłą powstrzymywałam się od gnania za psem i odebrania mu misia, choć Balto cały czas mnie prowokował i zachęcał, żeby ta zabawa przyjęła taki właśnie obrót.

V. Zabawy wzmacniające pewność siebie psów dominujących/pewnych siebie
Któż nie kocha czasem posiłować się z własnym psem. Śmiem twierdzić, że zabawy szarpakiem właściciele czworonogów kochają równie mocno jak ich psy. Jest coś pierwotnie przyjemnego w tarzaniu się po dywanie, wierzganiu, zapasach i w końcu udawaniu pokonanego. I ten uśmiech radości naszego milusińskiego, kiedy nas pokona. I prawdę mówiąc nie ważne, czy pokonał nas całych, czy tylko naszą rękę, bo ze swoim rozmiarem z całym człowiekiem nie miałby szans. Ważne, że wygrał. W wygranej od czasu do czasu nie ma nic złego. Wygrana, kiedy pies jest lękowy, jest BARDZO WSKAZANA. Ale jeśli masz psa pewnego siebie, dominującego, przekonanego o swojej zaje...fajności, i kiedy ten pies wygrywa z Tobą ZAWSZE, szykuj się na kłopoty. A psom pewnym siebie łatwo jest wygrać z człowiekiem. One się nie poddają. Położyłeś się na nim, odczeka, a kiedy wstaniesz skoczy z zębami i poszarpie Ci bluzę. Zastanawiasz się co mu odbiło? Zainicjował drugą rundę w której wygrał. Bo chciał. Bo psy pewne siebie nie lubią przegrywać. Odebrałeś mu szarpak. Ziajał parząc jak przez chwilę trzymasz go w dłoniach, a potem niespodziewanie skoczył, wyrwał Ci go i ucieka. Nie dał Ci wygrać. W drugiej rundzie, której Ty nie planowałeś, ale Twój pewny siebie pies owszem, on postawił na swoim. Chcesz wiedzieć co będzie dalej? Któregoś dnia wrócisz z pracy i zastaniesz go rozwalonego na Twoim łóżku. Na słowo "zejdź" zareaguje warknięciem...
Na szczęście większość psów nie jest pewna siebie i nie wyrządzamy im krzywdy pozwalając odebrać sobie szarpak.  Jeśli jednak Twój milusiński należy do wąskiej grupy kilku procent psów pewnych siebie (celowo staram się unikać słowa "dominujący" bo teoria dominacji jest wciąż niewłaściwie interpretowana, w sposób, który nie służy psom. Napiszę o tym osobny post), unikaj zabaw zwiększających jego samo-zaje-fajność. I nie chodzi mi o to, żebyś bawił się szarpakiem i zawsze wygrywał. Tego też unikaj. Nawet u psa maksymalnie pewnego siebie, sytuacja w której ciągle przegrywa, może być nie do zniesienia i rodzić frustracje, i stany depresyjne. A tego przecież nie chcesz. Więc zamiast zabaw rywalizacyjnych, wybieraj zabawy kooperacyjne. Zapisz się na taniec z psem. Odwiedźcie tor agility. Idźcie na długi spacer w miejsca które mogą być wyzwaniem dla psa, za to Ty z łatwością sobie z nimi poradzisz (np. do centrum miasta, lub do popularnego parku w czasie pięknej pogody). Rower, sporty zaprzęgowe, dog trekking, frisbee i wszystkie inne zajęcia, które uczą psa kooperacji i skupienia na opiekunie będą dla Was idealne. Polecam też matę węchową, która jest cudowną zabawą zarówno dla psów pewnych siebie jak i lękowych.


Na filmiku widać pewnego siebie Balto i spokojną, nieco nieśmiałą Boni w czasie zabawy matą węchową. Zadanie polega na znalezieniu 9 kawałków kabanosa ukrytych w macie. Jak widzisz oba psy wykonują to zadanie w wielkim skupieniu i obu podoba się tak samo! W istocie zabawa matą węchową jest tak przez nie uwielbiana, że dużą matę musiałam przeciąć na dwie mniejsze, bo psy się biły o to kto może teraz wąchać!

VI. Zabawy zwiększające niepewność psów lękowych
No i tu, jako przykład złej zabawy mamy sytuację, kiedy bawisz się szarpakiem z psem lękowym i WYGRYWASZ. Albo kiedy uczysz go posłuszeństwa nie za pomocą pozytywnych metod (wzmocnienie pozytywne - odsyłam do tego samego postu o wzmacnianiu, o którym już wspominałam), ale metodami siłowymi.
Twój lękowy pies zapewne nie lubi takich zabaw. Nie zmuszaj go. Nie musicie przecież bawić się we wszystkie możliwe zabawy jakie istnieją. Wybierzcie wspólne oglądanie telewizji na jednej kanapie (Tak! Napisałam to! Na jednej kanapie! Bo apeluję, żeby lękowym psom udostępnić kątek na swojej kanapie. One i tak już mają problem z poczuciem własnej wartości, nawet bez ciągłego zwalania z kanapy na ziemię). Możesz go głaskać pod szyją (pies unosi głowę a to zwiększa pewność siebie. Jak nie wierzysz to sam spróbuj. Unieś podbródek kiedy się z kimś spierasz. Bardzo możliwe, że dzięki temu drobnemu gestowi wygrasz w dyskusji). Możecie się bawić w "ZŁAPIĘ CIĘ" kiedy udajesz, że próbujesz złapać psa a jemu udaje się uciec. To zabawa zakazana przy psie pewnym siebie, ale psa lękowego jak najbardziej warto jej nauczyć, bo właśnie tę pewność siebie zwiększa. A kiedy bawicie się szarpakiem, to DAJ MU WYGRAĆ! Ogólnie każda zabawa rywalizacyjna, w której wygrywa Twój pies wam służy. Im częściej wygrywa tym jest bardziej pewny siebie. Tylko uważaj, żebyś nie stworzył potwora.
PS. Identycznie to działa na dzieci. Jeśli twoje dziecko jest nieśmiałe, to inicjuj sytuacje w których może zwyciężać, nie tylko z Tobą, ale też z innymi dorosłymi i w grupie rówieśniczej. Nie trzeba wiele - możesz co jakiś czas poprosić go o pomoc oraz zachęcać do aktywności w których jest dobry. Zobaczysz jak szybko się zmieni.

VII. Zabawy prowadzące do zachowań neurotycznych i fiksacji
O tak, są takie zabawy. Na przykład rzucanie psu kamieni, żeby je przynosił w pysku (części z Was to się wydaje niewiarygodne, ale widziałam ludzi, którzy się tak z psem bawili). Pokazując, że kamienie są fajne, łatwo dostępne i służą do zabawy, po jakimś czasie wyhodujecie u psa manię, a stąd tylko krok do operacji przewodu pokarmowego zapchanego kamieniami.
Albo zabawa laserkiem lub latarką. Siedzisz wygodnie na kanapie, w ręku wskaźnik laserowy lub latarka, a pies ugania się po całym domu za światełkiem, którego nigdy nie złapie. Niezły ubaw. Niestety tylko dla Ciebie. Taka zabawa ma dwa bardzo poważne skutki:
- Patrzenie w wiązkę skupionego światła jest szkodliwe dla oczu. I nie mam na myśli chwil, kiedy pies biega za czerwoną kropką na dywanie. Mam na myśli te dwadzieścia-kilka razy w ciągu dwudziestu minut, kiedy spojrzał w Twoim kierunku, wprost na źródło skupionego światła. I nie ma znaczenia czy to wskaźnik czy latarka, mocne światło boleśnie oślepia, a patrzenie w jego kierunku dłuższą chwilę może uszkodzić siatkówkę.
- Pies może długo gonić za czerwoną kropkę. Ale bądźmy szczerzy - nigdy, przenigdy jej nie złapie. Bo to tylko światło... W tej zabawie pies zawsze przegrywa. A to rodzi frustracje, nerwice, może też powodować fiksacje i reakcje neurotyczne, bo pies tak bardzo chce wygrać, że dostaje świra na punkcie tej zabawy. Tyle, że kiedy się tak bawi, to wcale nie jest szczęśliwy.

VIII. Brak przerw
Zostawiłam to sobie na deser, bo to błąd większości ludzi. Jestem stałym bywalcem łączki dla psów i czasem myślę, że powinnam tam chodzić z transparentem "CZŁOWIEKU, ZRÓB PRZERWĘ!". Właściwie każda obserwowana przeze mnie zabawa człowieka z psem trwa za długo i bez przerw. Ale szczególnie to widać przy zabawie piłeczką. Właściciel chce, żeby pies się wybiegał więc rzuca mu piłeczkę przez 20 minut. Po pięciu, pies traci zainteresowanie, a wtedy zawiedziony właściciel stara się go dodatkowo nakręcić i zmusić do kontynuacji. Klaszcze w dłonie, wykrzykuje "gdzie jest piłeczka?! Aport! Przynieś piłkę!". Patrzę na psa i widzę, że on zdecydowanie uważa, że potrzebna jest przerwa. Bierze więc piłkę w pysk i próbuje się oddalić, a wtedy niezrażony homo sapiens zaczyna go gonić klaszcząc w dłonie i krzycząc "dawaj to! dawaj piłeczkę! złapię cię! biegaj, biegaj, bo musimy cię zmęczyć!"
Jeśli ktoś z Was tak robi to bardzo proszę od dziś przestać. A ponieważ tu w Akademii uczymy się od psów, to popatrzmy wspólnie jak one bawią się ze sobą.


Na tym filmiku widzisz nasz poranny rytuał. Co rano mamy w zwyczaju poświęcać chwilę na przytulanie i czułości. Podobno to wydłuża życie. Najwierniejszymi wyznawcami tego rytuału są nasze psy, które nie pozwalają nam go odpuścić żadnego poranka. Nawet jak jesteśmy bardzo spóźnieni... A teraz przyjrzyj się filmowi dokładnie. Nagranie trwa 24 sekundy. W tym czasie psy robią wyraźną, celową przerwę DWA RAZY: w ósmej sekundzie i w dwudziestej trzeciej. Zabawa nie jest szczególnie ekscytująca, ale i tak psy uważają, że nie można jej kontynuować dłużej niż kilkanaście sekund bez przerw.

Myślisz, że to przypadek? To proszę, kolejny film z psiej łączki. Tu grupa wielu psów bawi się razem:


Psy nie znają się dobrze. W zabawie uczestniczy dwójka szczeniaków - mały puchaty szpic i czarny labradorek. Przyjrzyj się, a zobaczysz, jak dorosłe psy dyktują tempo zabawy, zmuszając maluchy do przerw. Pierwsza z nich następuje w 8 sekundzie. Druga, dłuższa w 45 sekundzie i trwa sporą chwilę. W 51 sekundzie dorosłe psy uważają, że trzeba ostudzić emocje ale dzieciaki dalej szaleją. W 1'03'' dorosłe psy zarządzają grubą przerwę i zabawa zamiera. TRZY PRZERWY NA MINUTĘ ZABAWY! Jak myślisz dlaczego?

Już wyjaśniam!
Psy są drapieżnikami. I wiedzą o tym. Wiedzą też dokładnie jak pracuje ich mózg. Otóż przy dużym poziomie emocji mózg (nie tylko u psa) wchodzi w tzw. tryb reaktywny. Zwierzę nie korzysta wtedy z wyuczonych zachowań, nie kontroluje tego co robi, górę bierze instynkt. Napisałam o tym cały post: Tryb reaktywny - jak to działa? - jeśli go nie czytałeś, przeczytaj koniecznie. Dużo się dowiesz, również o sobie. W trybie reaktywnym autokontrola się wyłącza. I nie ma znaczenia, że to jest zabawa. Jeśli bawimy się w pościg za zwierzyną, której rolę gra inny pies, może dojść do tragedii. Podobnie jeśli bawimy się w zagryzanie czy siłowanie. Jeśli nie ma przerw cała sytuacja może łatwo wymknąć się spod kontroli. A wtedy ktoś ucierpi. Dlatego psy, w swej mądrości, bardzo pilnują przerw i robią je tak często jak to możliwe. Dosłownie co kilkanaście sekund.

BO PRZERWY SĄ NIEZBĘDNE DO OSTUDZENIA EMOCJI. A OSTUDZENIE EMOCJI JEST NIEZBĘDNE DO SAMOKONTROLI. A SAMOKONTROLA JEST NIEZBĘDNA JEŚLI ZABAWA MA BYĆ BEZPIECZNA!

Jeśli bawią się w grupie i jakieś zwierze nie chce uszanować "prawa przerwy" to psy często zwracają się o pomoc do właścicieli, podchodząc do nich w sposób sugerujący, że potrzebują osłony. Niestety, w takiej sytuacji wielu właścicieli, zamiast zapewnić swojemu psu parosekundowy azyl, zachęca go do natychmiastowego podjęcia przerwanej zabawy!

A więc od teraz, kiedy już wiesz, jakie to strasznie ważne, proszę... ZRÓB PSU PRZERWĘ! Rzuć piłeczką dwa razy i zrób przerwę. Przebiegnij tor agility i zrób przerwę. Trenujecie posłuszeństwo - po każdych dwóch komendach zrób przerwę. Trenujecie frisbee - zrób przerwę. Inaczej zrobisz z psa psychola!

Popatrz na jeszcze jeden film. Widać na nim jak Boni uczy maleńkiego Baltusia robienia przerw w zabawie w celu ostudzenia emocji. |Film trwa 25 sekund. Pierwsza przerwa w 7 sekundzie. Druga w 18-stej.


Tak to się robi. Jeśli mi nie ufasz, to zaufaj Boni. Ona jest najlepszą opiekunką psiego dziecka jaką kiedykolwiek spotkałam. To ona wychowała Baltusia, na bardzo fajnego psa. I nie pozwoliła mi tego zepsuć!

A teraz bonusik, w nagrodę, że dobrnąłeś do końca!
Czy wiesz, że człowiekowi też potrzebne są przerwy? Niejaki pan Dawid A. Kolb opracował model opisujący proces uczenia się dorosłych ludzi. Model wygląda tak:


 Jak napisał pan Kolb uczymy się w pewnym zamkniętym cyklu. Możemy do niego wejść przez doświadczenie (większość ludzi tak robi - to ci którzy najpierw próbują skręcić szafę z Ikei, a dopiero kiedy drzwi wypadają do wewnątrz, czytają instrukcję) jak i przez naukę (to dotyczy tej niewielkiej grupy, która składanie mebli z Ikei zacznie od przejrzenia instrukcji).
Cały cykl składa się z następujących po sobie etapów:
1. Doświadczenie - czyli próba złożenia szafy PAX z przeszklonymi drzwiami i pięcioma nierównymi szufladami
2. Przystanek STOP - to właśnie jest przerwa. Jest niezbędna, do wyciągnięcia wniosów i refleksji na temat tego co poszło dobrze, a co nie do końca: "Dlaczego te drzwi wypadły tyłem do przodu?",  "Dlaczego szuflady otwierają się tam gdzie miały być "plecy" szafy?" oraz "Uff, przynajmniej przegrodę przypadkiem włożyłam dobrze i nie będzie trzeba jej rozbierać!"
3. Lekcja - to właśnie przyswojenie sobie wniosków z działania. A w przypadku naszej szafy - to jest chwila, kiedy zaglądamy do instrukcji.
4. Zastosowanie - to plan co zrobić inaczej.
I znów wchodzimy w działanie. Ale ponieważ w odpowiedniej chwili zrobiliśmy sobie przystanek STOP, który posłużył do refleksji, która posłużyła do lekcji, która posłużyła do wniosków, nasze kolejne działanie będzie miało inny, lepszy skutek.

A co się dzieje, jak nie robimy przerw? Wtedy nie mamy refleksji. I po raz kolejny pakujemy się w znajomość z niewłaściwym mężczyzną/kobietą. Po raz kolejny w połowie miesięca brakuje nam do pierwszego. Po raz kolejny idziemy na słaby film. Kolejny raz kupiona po taniości smycz rozwala się przy pierwszym szarpnięciu...

Kiedy nie robimy sobie przerw na refleksję, popełniamy wciąż te same błędy. A nasza szafa PAX ma znów drzwi tyłem do przodu...

Dlatego, mój kochany Czytelniku, uczmy się od psów.
Zrób psu przerwę. I zrób sobie przerwę. Dziś, zaraz po przeczytaniu tego artukułu. Zatrzymaj się na swoim przystanku STOP i zapytaj sam siebie: czy ja się dobrze bawię z moim psem? Czy to mu służy? Czy buduję, czy rujnuję taką zabawą? Czy może brak zabaw nie jest powodem słabej relacji?
Zrób sobie przerwę. I rusz jutro na psią łączkę z planem nowych, lepszych działań!

PS. A jeśli chcesz wiedzieć jak wyglądało moje życie ZANIM się tego wszystkiego dowiedziałam i nauczyłam, zapraszam do lektury moich książek "Psy z piekła rodem, Zdobywca świata" i "Psy z piekła rodem, Odwiedziny w raju". Więcej informacji o nich znajdziesz tutaj lub klikając na zdjęcie poniżej. Dopiero otwarcie domu tymczasowego i zabawa tymczasowych psów z moim Raptorem uświadomiła mi, jak niezbędne są przerwy we wszystkim co razem robimy. Mam nadzieję, że teraz Ty również to rozumiesz :-)

https://www.psyzpieklarodem.pl/

Komentarze

  1. Obserwując mojego psa i czytając zawzięcie Akademię i inne mądre treści zaobserwowałam, że na smyczy jest do bani oraz, że mój pies odgania ode mnie inne psy bo wyczuwa, że ja się ich obawiam. Tak jest, zwłaszcza dużych psów boję się zwyczajnie. Ale nie można tak tego nazwać i tyle, trzeba poprawiać sytuację, wszak jest się odpowiedzialnym za jakość wspólnego życia. I tu uznałam, że najlepsza opcja to "mnie tu nie ma, baw się baw" - gdy niedaleko nas pojawi się pies luzem biegający i wyczuwam pierwszy strach u siebie, natychmiast w tył zwrot, komenda "biegaj biegaj" i nucąc piosenkę (dla odwagi) odchodzę w siną dal. Psy się swobodnie witają, chwilę pogonią, a potem mój zadowolony przybiega i idziemy dalej. Dawniej stałam, patrzyłam, czekałam, towarzyszyła nam smycz bo Dodek nie przybiegał. Teraz już wraca ładnie, sam się pilnuje. I gdy dostrzegam innego psa na spacerze, to odwracam się na pięcie i mam dwa wnioski - mój pies sobie wtedy radzi super, oraz nie połapał się, że ja zerkam zza krzaka.
    Czy taka forma jest poprawnym krokiem do przodu w pracy nad naszymi relacjami? Piszę w temacie o zabawach, bo Dodek na spacerach puszczony luzem jest w swoim świecie - to go wzmacnia, to go raduje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obserwując mojego psa i czytając zawzięcie Akademię i inne mądre treści zaobserwowałam, że na smyczy jest do bani oraz, że mój pies odgania ode mnie inne psy bo wyczuwa, że ja się ich obawiam. Tak jest, zwłaszcza dużych psów boję się zwyczajnie. Ale nie można tak tego nazwać i tyle, trzeba poprawiać sytuację, wszak jest się odpowiedzialnym za jakość wspólnego życia. I tu uznałam, że najlepsza opcja to "mnie tu nie ma, baw się baw" - gdy niedaleko nas pojawi się pies luzem biegający i wyczuwam pierwszy strach u siebie, natychmiast w tył zwrot, komenda "biegaj biegaj" i nucąc piosenkę (dla odwagi) odchodzę w siną dal. Psy się swobodnie witają, chwilę pogonią, a potem mój zadowolony przybiega i idziemy dalej. Dawniej stałam, patrzyłam, czekałam, towarzyszyła nam smycz bo Dodek nie przybiegał. Teraz już wraca ładnie, sam się pilnuje. I gdy dostrzegam innego psa na spacerze, to odwracam się na pięcie i mam dwa wnioski - mój pies sobie wtedy radzi super, oraz nie połapał się, że ja zerkam zza krzaka.
    Czy taka forma jest poprawnym krokiem do przodu w pracy nad naszymi relacjami? Piszę w temacie o zabawach, bo Dodek na spacerach puszczony luzem jest w swoim świecie - to go wzmacnia, to go raduje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Monia!
      Z reguły psy nieobciążone smyczą i właścicielem będą dążyły do relacji pokojowych i poradzą sobie dużo lepiej. Ja nawet czasem proszę, żeby inny właściciel spuścił swojego psa jak widzę że sytuacja może rozwinąć się w kryzys. Jednak to nie zawsze się sprawdza, z różnych względów, a ten najbardziej oczywisty jest taki, że nie wszędzie można spuścić psa ze smyczy (np. na ulicy, chodniku czy u weterynarza) ale za to wszędzie trzeba umieć bezpiecznie minąć się z innym psem. Trening mijania dobrze jest zacząć kiedy Doduś jest zapięty na długiej (np. 10 m) smyczy (można ją kupić lub zrobić samemu z linki alpinistycznej), którą maksymalnie luzujesz kiedy psy się mijają i odstępujesz kilka kroków, stając bokiem do psów nie zwalniając swojego tempa marszu. Cały sekret pokojowych relacji między psami tkwi nie w smyczy, a w tym, żeby nie przeszkadzać. Nie trzeba nawet być daleko ani chować się za krzaki, wystarczy czasem trzy kroki w tył, żeby pies zrozumiał, ze nie zamierzasz być częścią tej sytuacji. Najprędzej się tego nauczysz chodząc do psich parków. Tam możesz pozwolić Dodusiowi bawić się bez smyczy, a kiedy już wszystkich pozna możesz bezpiecznie (najlepiej informując innych właścicieli psów) przejść się "treningowo" z Dodusiem na smyczy i luzować ją maksymalnie kiedy podbiegnie do Was jakiś kolega. Szybko zobaczysz, że sama smycz nie ma znaczenia. Znaczenie ma Twoje zachowanie :-)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź.
      Mój pies nie dąży do zabaw z psami, nie zaczepia sam psów, unika ich wyraźnie. Ale gdy pies do nas podbiega na spacerze, no to na smyczy jest dramat, a bez jakoś przejdzie. Zwykle wtedy chwilę się powąchają, przebiegną i rozchodzą. On jest szczęśliwy gdy węszy i kopie i gdy nie ma w okolicy innych psów - takie mam obserwacje. Inaczej jest na wsi, gdzie jest przestrzeń, swoboda i Dodek jakby rozumie ten świat - że psy mają swoje posesje których bronią. On chyba był wsiowym burkiem, tak z obserwacji. Relacje życzliwe i z własnej inicjatywy ma wyłącznie na wsi właśnie i z innymi psimi seniorami -polegają na wyłożeniu się w słońcu i kontemplowaniu plam światła:) staruszki emeryci;) Natomiast osiedle to już inna bajka, tyle zapachów, ciągle nowe psy, tu jest koszmar i z mijaniem i w ogóle psem w polu widzenia - szczekanie, rzucanie na smyczy:(

      Usuń
  3. 30 year old Account Coordinator Alessandro Simnett, hailing from Fort Erie enjoys watching movies like Galician Caress (Of Clay) and Board games. Took a trip to St Mary's Cathedral and St Michael's Church at Hildesheim and drives a Ferrari 250 GT Series I Cabriolet. skocz do tych gosci

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za cenne informacje. Tylko jak tu nie wpatrywać sie w piękne, prawie czarne oczka mojego małego spaniellka? ��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Hej! Dzięki że zdecydowałeś się skomentować ten post. Proszę nie używaj wulgaryzmów ani mowy nienawiści. Każdy komentarz jest przeglądany pod tym kątem przez moderatora, zanim stanie się widoczny. Pozdrowienia!